Rano wystawiłam maszynę, bo kolejna Tilda czekała na sukienkę. Na
parapecie straszyło pudełko po butach, które służyło jakiś czas na
pojemnik na klamerki. W szafie torba malowana z którą nie mogłam się rozstać.
Rączki były już przetarte, więc nie nadawała się aby ją nosić. Nie
miałam pomysłu jak ją naprawić i wpadłam na pomysł, że chociaż w taki
sposób uratuję ten materiał.
No i poszły w ruch nożyczki. Miałam w domu jakiś ocieplacz, który leżał w szafie chyba 10 lat i być może jakiś inny kolor byłby bardziej odpowiedni, ale postanowiłam go w końcu wykorzystać. Muszę się powstrzymywać żeby nie znosić do domu jakiś nowych materiałów i wykorzystać te które już mam. Fajny taki recycling.
No i gotowe przynajmniej nie będzie straszyć. Zostawiłam sobie zatrzaski które zamierzam doszyć na środku woreczka.